The power of self-love
Rozpoczął się tydzień miłości, więc pomyślałam, że to super pomysł porozmawiać o
miłości do siebie. Już ponad rok temu wstawiłam tutaj bardzo prywatny artykuł, w
którym opowiedziałam historię - moją historię o depresji. Od tego czasu wiele
się zmieniło. Ja wiele rzeczy przepracowałam. Jednak dzisiejszy świat nie
pozwala nam się zatrzymać. Nieustanna gonitwa, dążenie do perfekcjonizmu -
którego nigdy nie osiągniemy, bo on nie istnieje. Porównywanie się z innymi.
Znacie to?
Moje sposoby na przypominanie sobie, że jestem ważna. Że jak sama
siebie nie , będę kochać i doceniać, to nie mogę tego wymagać/oczekiwać/prosić
od innych. Rano włączam sobie dokładnie taką muzykę na jaką mam ochotę albo jaka
mi się przyśniła. Nie musi być wesoła, ważne żeby mnie nie drażniła, zazwyczaj
wtedy lekko poruszam się w jej rytm.Robię 15 minut, czasami więcej jak mam czas,
praktyki jogi na dobry dzień i doceniam, że moje ciało może wykonać te
czynności. Patrząc w lusterko powtarzam sobie, choć to oczywiście nie zawsze
jest najprostsze, że jestem wystarczająca. Wystarczająco dobra, wystarczająco
mądra (a jak trzeba to się douczę), wystarczająco piękna. Że jestem wyjątkowa,
bo jestem mną - nikt inny nie może mnie zastąpić. A kiedy trudno mi w to
wszystko uwierzyć, to nakładam szminkę w moim ulubionym kolorze i atakuje - jak
mówiła Chanel. To nie musi być szminka, to może równie dobrze być ulubiona para
dżinsów.
Kiedy jest ciężko, a u mnie ciężko jest często, bo mam w sobie tyle
emocji, że z niczego (dla kogoś z niczego) robię drame i płacze. I wcale się za
to nie linczuję, popłacze sobie dwie minuty albo dwie godziny albo dwa dni i
jest mi lepiej i znowu patrzę w lusterko i widzę opuchnięte powieki i jest okej,
bo one to wszystko co dla mnie jest ważne znoszą. Wszystkie może i niepotrzebne,
a tak jednak bardzo potrzebne łzy. Regularnie też chodzę na terapię dla samej
siebie. No właśnie, a Ty masz coś, co robisz tylko dla siebie? Bo do niedawna
jeszcze towarzyszył mi cytat:
“Co dzisiaj dla niej zrobiłaś? Dla tej pięknej,
wyjątkowej dziewczyny, która jak nikt zasługuje na miłość? Herbatę! Zrobiłam dla
niej herbatę!”
Ja wyznaczam sobie mój czas, tylko mój. To jest też swego rodzaju
wyznaczanie granic. Zamykam się w pokoju z książką, podcastem czy maseczka na
twarzy i informuje wszystkich, że teraz mnie nie ma. Teraz jestem sama dla
siebie.
Czy nie jest mi tak głupio? No pewnie, że jest!
Nawet nie wiecie jak mi
głupio, kiedy moja endometrioza daje się we znaki i muszę odwołać ważne
spotkania, albo poprosić o herbatę, bo nie mogę się ruszyć. Wtedy też mi jest
głupio. Ba! Mam nawet wyrzuty sumienia. Staram się jednak szybko sobie
przypomnieć, że jak o siebie nie zadbam, o moje wewnętrzne ja, o moje ciało, o
moje zdrowie, to się rozsypie - a wtedy to dopiero będzie mi głupio. Więc wolę
przełożyć kilka ważnych spraw, odmówić przyjaciółce rozmowy w tej właśnie
sekundzie lub też podziękować za dawkę cudzych problemów, niż się rozsypać. Bo
jak się rozsypie to nie dość, że już będzie za późno dla mnie, to i tak nikomu
nie pomogę. A tak, z czysta głowa, na drugi dzień przyjmę na klatę - kiedyś
powiedziałabym wszystkie problemy świata .. dziś powiem trzy problemy świata.
Tego nauczył mnie mój John. On pozwala mi martwić się tylko trzema osobami lub
rzeczami na tydzień, bo inaczej jak już pewnie zgadliście - się rozsypie. I to
wcale nie jest egoistyczne ani zadufane. To jest po prostu rozsądne. To też
wymaga pracy. Codziennej pracy, uważności i koncentracji nad sobą. To też wymaga
asertywności i stawiania granic.
Od czego zacząć? Ha! Żebym ja to wiedziała ...
ja rozpoczęłam od razu od terapii. Oczywiście terapię bardzo Wam polecam,
uważam, że to świetna sprawa i absolutnie wszystko można przepracować. Uważam,
że odpowiednia terapia to klucz. Jednak jeśli chcecie wystartować teraz (a tak
najlepiej) to zaczęłabym od fajnej książki, filmu - takiego, który tylko mnie
interesuje. Może zamknij się w łazience, zrób peeling ciała, nałóż maseczkę na
twarz i włosy. Pomyśl co najbardziej w sobie lubisz...zrób temu zdjęcie. Tej
partii ciała, która teraz podoba Ci się w sobie najbardziej. Uchwyć moment! Zrób
wszystko to na co zawsze miałaś ochotę ale brakowało Ci motywacji i odwagi. Mów
sobie komplementy... na bank Was to nie zdziwi, ale rano zawsze mówię do lustra
“Jesteś zajebista!”. I od razu dzień staje się lepszy... a nie zawsze tak było
oj nie zawsze.
To co laski i nie tylko laski Panowie też - głupie to w sumie, ze
koncentrujemy się tylko na kobietach. Przecież faceci też muszą się kochać, o
siebie dbać. Też muszą w siebie wierzyć. Otóż tak Panowie jesteście
wystarczający, wystarczająco dobrzy, wystarczająco kochający i opiekuńczy.
Wystarczająco męscy i wystarczająco odpowiedzialni.
Kończąc już mój wywód
chciałam tylko powiedzieć, że wszyscy jesteśmy wyjątkowi. Mamy prawo do
szczęścia i miłości, ale przede wszystkim mamy prawo do życia po swojemu, tak
jak nam dobrze.
Comments
Post a Comment